„Gdy strach coś powiedzieć, tym bardziej strach coś zrobić.”

Dziś dla zapewnienia dobrej demokracji potrzebujemy zarówno odwagi cywilnej, jak i bardziej codziennego nawyku zabierania głosu w sprawach publicznych – odwagi mówienia o swoich potrzebach i odwagi niezgadzania się na niekorzystne dla jednostek i społeczności rozwiązania. Potrzebujemy także umiejętności zgłaszania konstruktywnej krytyki

Odwaga zabierania głosu/mówienia w życiu publicznym była jednym z ważnych doświadczeń o obywatelskich, jakiego doświadczyło tak wielu Polaków dzięki Solidarności w 1980 roku. Wydaje mi się, że warto przywołać to społeczne doświadczenie dziś, gdy zastanawiamy się od czego zależy sukces demokracji partycypacyjnej w Polsce oraz zastanowić się w jaki sposób można taką odwagę mówienia wzmacniać w młodych obywatelach.

Cud Solidarności i odwaga mówienia

W książce „Polacy 80”[1] Mira Marody wraz z zespołem pokazują proces, w którym Polacy odzyskują odwagę cywilną. Maria Ossowska określała odwagę cywilną jako „świadome przełamanie strachu i przeciwstawianie się sytuacji groźnej w imię czy to wartości osobistych, czy społecznych.” (Ossowska). Przed sierpniem 1980 „ludzie bali się mówić, bali się krytykować niegospodarność, działania pozorne, nieudolność czy nadużycia, przeciwstawiać się obowiązującym sztampom ideologicznym. Mówi się tylko wyłącznie o słowach, a nie podejmowaniu innych, dalej idących działań społecznych, bowiem działa tu zasada gradacji. Gdy strach coś powiedzieć, tym bardziej strach coś zrobić.” (Polacy 80 s.123). Strach było coś powiedzieć, bo „każda krytyka jest już brana, że ujmę partii przynosi” (s. 111) Zgłaszać krytykę, nawet konstruktywną oznaczało brak lojalności, oznaczało antagonizowanie się z przełożonymi. Ludzie nie odzywali się także dlatego, że bali się konkretnych sankcji, jakie mogły ich spotkać w zakładzie pracy od przeniesienia, obniżenia pensji po zwolnienie. Paraliżujący był także lęk przed nieokreślnym niebezpieczeństwem, kojarzonym z terrorem w okresie stalinizmu, kiedy to ludzie niepokorni znikali. Rozmówcy Marody mówili: „nie można się narażać nikomu”. Odwadze mówienia nie sprzyjali koledzy, gdyż „u nas jest takie społeczeństwo, że nikt się nie chce narażać” (s. 116). Zatem osoba odważna musiała się liczyć w najlepszym razie z poparciem udzielanym po cichu, ale raczej nie w sytuacji oficjalnej konfrontacji z przełożonym czy przedstawicielem władzy. „Brak jakiegokolwiek poparcia dla aktu odwagi cywilnej był oczywiście istotnym czynnikiem wzmacniającym konformizm” co badacze nazwali etycznym spustoszeniem (s. 118).

A potem nastąpił cud Solidarności, jako go obecnie nazywają badacze, cud w kategoriach przebudzenia obywatelskiego: „główną zmianą posierpniową, jak notują nasi badani, jest właśnie obniżenie poziomu lęku i przywrócenie wiary, że to, co się mówi jest wysłuchiwane (s.124) Przykładem tego zjawiska może być następująca wypowiedź: „A wie pan, tak się odważyłyśmy, że zadzwoniłyśmy do kuchni i zapytałyśmy, ile w końcu kiełbasy się należy na bułce…I teraz kiełbasy jest sporo na tej bułce. Tak się ośmieliłyśmy!” (s. 124). W tym przypadku nastąpiło przełamanie strachu, wyzwolenie głosu, poczucie mocy, związanej z faktem, że zabranie głosu realnie zmieniło sytuację, rozwiązało ten konkretny problem. O powszechnej konieczności przełamania strachu w dorosłych ludziach świadczy także ta relacja: „Wspomina aktywistka ze Szczecina pracująca w międzyzakładowej komisji robotniczej „przychodzi pięcioro ludzi – opowiada Pani Maria – Ile liczy zakład? Dwadzieścia cztery osoby. To po co was aż tylu? Musi być cała piątka, bo my się boimy dyrektora” (s.125)

W czasach opisywanych przez Marody z zespołem mówienie/ zabieranie głosu w sprawach publicznych było aktem bohaterstwa. Tymczasem dziś dla zapewnienia dobrej demokracji potrzebujemy zarówno podobnie odwagi cywilnej, jak i bardziej codziennego nawyku zabierania głosu w sprawach publicznych. A więc odwagi mówienia o swoich potrzebach i odwagi niezgadzania się na niekorzystne dla jednostek i społeczności rozwiązania. Potrzebujemy także umiejętności zgłaszania konstruktywnej krytyki. Inspirująca wydaje mi się myśl Marody i zespołu o pewnej gradacji zaangażowania, o tym, że ważnym jego początkiem jest właśnie odwaga mówienia.

Odwaga mówienia w demokracji partycypacyjnej

Obecnie wiele słyszymy na temat demokracji partycypacyjnej, przekonani podobnie jak Giovanni Sartori[2] , że „uczestnictwo wyborcze nie jest ani prawdziwym, ani właściwym miejscem uczestnictwa” (1998: 147). Jego zdaniem, „uczestnictwo, właściwie i sensownie rozumiane polega na osobistym udziale, aktywnym i chętnym włączaniu się. Uczestnictwo nie jest prozaicznym „byciem częścią czegoś” (zwykle bycie wplątanym w jakieś zdarzenia), a tym bardziej nie chcianym, przymusowym „włączeniem do czegoś”. Uczestnictwo to ruch samoistny, dokładne przeciwieństwo bycia włączonym w ruch (z cudzej woli), czyli przeciwieństwo zmobilizowania (Sartori, 1998: 148). Uczestnictwo nie ogranicza się zatem do wchodzenia w rolę obywateli raz na kilka lat w czasie wyborów. Chodzi tu o stałe, znaczące, i co ważne, dobrowolne zaangażowanie. Jak pisze Arnstein partycypacja obywatelska to „synonim władzy obywatelskiej. To redystrybucja władzy, która pozwoli na włączenie ludzi obecnie wykluczonych z procesów politycznych i gospodarczych. To strategia , dzięki której wykluczeni będą mogli decydować o sposobach podziału informacji, o celach politycznych, alokacji zasobów, działaniu programów społecznych czy kulturalnych” (Arnstein, s.13)[3]. Zatem uczestnictwo nie powinno być tylko domeną czy przywilejem elit ze względu na ich kompetencje, ale każdego członka wspólnoty politycznej.

Obecnie dostępnych jest wiele form zaangażowania urzeczywistniających ideę demokracji partycypacyjnej, takich jak konsultacje, budżety partycypacyjne, instytucje dialogu społecznego i obywatelskiego, otwarte spotkania i dyskusje. Ich skuteczność, zależy od uczestniczenia w nich zarówno przedstawicieli władz jak i zwykłych obywateli. Uczestniczenie w różnego typu formach demokracji partycypacyjnej zakłada różne funkcje zabierania głosu, takie jak m.in.: wyrażanie swojej opinii; konstruktywna krytyka; nie zgadzanie się; protest.

Wyrażanie swojej opinii jest koniecznym elementem uczestniczenia w konsultacjach, we współdecydowaniu, w zachęcaniu innych do wybrania naszego projektu zgłoszonego do budżetu partycypacyjnego. Wypowiedzenie opinii wydaje się dość nieobciążającą aktywnością, w ramach której dzielimy się z innymi naszym sposobem widzenia pewnej sprawy. Opinia nie jest żądaniem, nie musi być krytyką, nie musi być protestem. Może być w najbardziej neutralnym wariancie pro prostu zabraniem głosu i określeniem swojego stanowiska w sprawie. Bardziej wymagającym typem wypowiedzi w życiu publicznym jest zgłoszenie konstruktywnej krytyki. Oznacza ono umiejętność dostrzeżenia, że propozycje, rozwiązania, czy jakiś fragment rzeczywistości nie odpowiadają wyobrażeniu danej osoby o tym, jak powinno być, albo przynajmniej co jest w jej interesie. To zauważenie już wymaga krytycznego myślenia, czyli nawyku poddawania w wątpliwość zastanego porządku. Koniczna jest także umiejętność sformułowania alternatywnego rozwiązania, a więc pójścia dalej niż tylko zgłoszenie niezadowolenia czy krytyki. Sformułowanie jednak nowej propozycji rozwiązania danego problemu wymaga zarówno pewnej wiedzy na temat mechanizmów społecznych jak i wyobraźni dotyczącej możliwości rozwiązywania problemów społecznych.

Z kolei protest jest formą nie zgadzania się na rozwiązania, na pewien sposób działania instytucji lub konkretnych osób. Tu mówienie może być sygnalizowaniem złamaniem zasad, tak ważnym dla zachowania reguł. Przykładem jest wyrażane, niekoniecznie w drodze pisemnej, ale zwrócenia uwagi koledze urzędnikowi, że właśnie znajduje się w sytuacji konfliktu interesu, powiedzeniu koleżance nauczycielce, że postępując w dany sposób narusza prawa, dziecka itp. Wreszcie demonstracje uliczne są formą protestu, w ramach której się mówi głośno, wykrzykuje się niezgodę.

Mówienie w sprawach publicznych jest zatem ważnym przejawem aktywności obywatelskiej, wypełniającym instytucje demokracji partycypacyjnej ludźmi. Dalej chciałabym się zastanowić, jakie są ważne warunki dla tego, by mówienie w sprawach publicznych miało miejsce.

Co umożliwia/ ułatwia zabieranie głosu w życiu publicznym?

Można zacząć od tego, że mówienie jest następstwem myślenia. Wypowiadanie się w sferze publicznej jest możliwe, kiedy jednostka wie co chce powiedzieć, czyli ma pewną opinię w sprawie. Skąd się jednak takie opinie biorą? Są one efektem refleksji nad problemami dotykającymi wspólnotę, do której należy jednostka, albo przynajmniej refleksja dotyczy własnych, osobistych potrzeb danej osoby. Można także powiedzieć, że mówienie jest następstwem pewnego zainteresowania, bycia nieobojętnym.

Mówienie jest efektem wiary, że zostanie się wysłuchanym. Przekonanie, że ci do których mówimy nas wysłuchają, będą chcieli zrozumieć co mówimy a może nawet podjąć działania, jeśli uda nam się ich przekonać do swoich racji jest ważnym warunkiem, żeby w ogóle podjąć wysiłek wypowiedzenia się, podzielenia się swoimi myślami. Gdy bowiem jednostki mają doświadczenie odwrotne, fałszywej dyskusji, takiej którą robotnik wykwalifikowany relacjonuje następująco: „Owszem zabierali głos, ale ja raczej skłonny byłbym powiedzieć, że to było już uzgadniane, że ty zabierzesz głos na to, a ty na to, bo od razu przyszedł z kartką” (s. 101), trudno się dziwić cynizmowi, czy niechęci do zaangażowania.

Mówienie jest efektem przekonania, że to jest działanie społecznie akceptowane. Łatwiej wypowiadać się publicznie czy to w sprawach wspólnych czy też własnych, kiedy uważamy przynajmniej, że jest to nie sprzeczne ze społecznymi normami. Łatwiej jest mówić, gdy wypowiadający się nie obawia się, ze zostanie zakwalifikowany jako „oszołom”, bo przecież przyzwoici ludzie są skromni i cnotą jest milczeć i nie zabierać głosu niepytanym.

Mówienie wymaga umiejętności doboru słów. Można powiedzieć, że mówienie jest możliwe gdy posiadamy znajomość języka, która pozwoli nad na sformułowaniem i przekazaniem innym naszych myśli. Wydaje się to zupełnie oczywiste, ale takie nie jest gdy wyobrazimy sobie sytuację osoby znajdującej się w grupie, której języka nie zna lub zna go na tyle słabo, że posługując się jedynie znanym sobie zasobem słów nie jest w stanie dobrze wyrazić swojego stanowiska. Ale umiejętność doboru słów jako warunek uczestniczenie w sferze publicznej dotyczy także posiadania odpowiedniego słownictwa, które umożliwia opisanie własnej sytuacji i swoich problemów. Jest to warunek, na który zwracają uwagę badacze krytycznie nastawieni do mechanizmów partycypacji pokazując, że trudno jest zabrać głos publicznie, jeśli problemy danej osoby nie występują w debacie publicznej. Wtedy osoby dotknięte właśnie tym problemem nie mają skąd zaczerpnąć uznanego języka do wyartykułowania swojego problemu (por. Sinclair, 2004)[4].

Wreszcie kwestia zupełnie prozaiczna, czyli mówienie jako umiejętność artykulacji dźwięku. Chodzi tu o warunek jaki jest związany ze ćwiczeniem zabierania głosu, nie mówienia szeptem, nie mówienia tylko do zaufanych bliskich osób ale wypowiedzenia się gdy patrzą na nas inni. W demokracji przedstawicielskiej umiejętności oratorskie właściwe przydatne czy niezbędne były politykom którzy do mas, swoich wyborców przemawiali. Reszta obywateli, żeby uczestniczyć w sferze publicznej poprzez głównie udział w wyborach musiała umieć słuchać. Jednak teraz gdy tak ważne wydają się mechanizmy partycypacyjne odwaga zabierania głosu powinna być domeną wszystkich.

Edukacja na rzecz odwagi mówienia w życiu publicznym

Co możemy zrobić teraz by ludzie stawali się obywatelami, by mieli odwagę mówić w sferze publicznej i żeby była to zwyczajna ich czynność a nie efekt działania mocy nadprzyrodzonych? To, że tak wielu Polaków w tak niekorzystnych okolicznościach umiało odnaleźć w sobie potencjał obywatelski, stało się dla wielu po 1989 roku wygodnym usprawiedliwieniem dla niezbyt intensywnych wysiłków na rzecz zwiększania zaangażowania obywatelskiego czy też wprost edukacji obywatelskiej. Jak zauważył Jarosław Ćwiek-Karpowicz panowało przekonanie, że „obywatele demokratycznego państwa, uczestniczący bądź pamiętający zryw solidarności, nie muszą uczyć się obywatelskości” (Ćwiek-Karpowicz, 2008: 62)[5]. Ale po 1989 roku mamy do czynienia już z nowym pokoleniem nie tym doświadczonym ani nie pamiętającym cudu Solidarności. Co można zatem zrobić, żeby zachęcić wielu z nich ich do mówienia w sferze publicznej i wyposażyć ich w odpowiednie umiejętności?

Można by zapytać, ale czy trzeba młodych ludzi zachęcać? Odpowiem twierdząco, ze względu na funkcjonalną wartość uczestnictwa w demokracji partycypacyjnej, ale drugim ważnym powodem jest widoczne wśród młodych ludzi zniechęcenie do aktywności w życiu publicznym. Tylko co drugi młody człowiek głosuje, oddolne działania w ramach organizacji pozarządowych czy grup nieformalnych podejmuje co trzeci, a tylko 14% interesuje się sprawami publicznymi.

Wreszcie można powiedzieć, że edukacja obywatelska jest „sercem” partycypacji. Wielu ekspertów i młodych ludzi wskazuje, jak ważną rolę odgrywa nauczanie i edukacja obywatelska oparta na doświadczaniu, dla rozwój partycypacji obywatelskiej w demokracji[6]. Wyniki badań dostarczają danych o tym, że najważniejszym predykatorem obywatelskiej i politycznej partycypacji w dorosłym życiu jest doświadczenie partycypacji w wieku szkolnym[7]. Jeśli mówienie jest tym pierwszym, może najłatwiejszym sposobem na aktywność w życiu publicznym to co można zrobić, żeby ta aktywność była czymś dostępnym, wyobrażalnym dla jak największej liczby młodych ludzi? Jakie okazje do doświadczania tego można stworzyć.

Prawo do zabierania głosu, wolność wypowiedzi jest prawem człowieka dostępnym każdej osobie niezależnie od wieku. Zatem dzieci i młodzi ludzie, także tych niepełnoletni, mają prawo się wypowiadać w kwestiach, które ich dotyczą. Żeby to prawo zostało zrealizowane potrzebne są do tego odpowiednie i zwyczaje i nastawienia, ale także formy uczestnictwa.

Jeśli chodzi o odpowiedni stosunek dorosłych, to niezbędne jest odrzucenie przekonania, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. Oczywiście w życiu rodzinnym trudno na to systemowo wpływać, ale już w życiu takiej instytucji jak szkoła można zapewnić warunki do, tego by dzieci i młodzi ludzie ćwiczyli mówienie w sprawach publicznych. „W szkołach konieczne jest stworzenie autentycznych i systematycznych okazji do uczestniczenia uczniów w procesie zarządzania szkołą i społecznością by przekonać ich, że partycypacja może prowadzić do ważnych efektów. Mówić o tym nie wystarczy. Młodzi ludzie muszą doświadczyć tego, by uwierzyć”. (Mathews 1990: 19)[8]

Jeśli uznamy, że zwykłe ćwiczenie mówienia, wypowiadają się na głos ale też wypowiadania swojej opinii wśród słuchających innych może stanowić przydatne ćwiczenie umiejętności zabierania głosu to w szkole wydaje się ważne, żeby na lekcjach po prostu jak najczęściej pytać uczniów o zdanie, kazać im mówić. Wiadomo skądinąd, mówienie, dyskutowanie, odpowiadanie jest aktywnym wzięcie udziału w procesie edukacyjnym, co sprzyja efektom nauki. W Polsce to wciąż jest wyzwanie, bo dominuje sposób podawczy nauczyciel mówi do uczniów, a ci zdobywają kompetencje raczej słuchania niż mówienia (IBE 2014).

Lekcje mogą pomóc formułować opinię i dawać głos, ale nie koniecznie dadzą tak ważne doświadczenie zabierania głosu w sprawach „życia” szkoły i młodych ludzi. Przypomnijmy relację o bułce i jasno wyczuwalną z tonu wypowiedzi satysfakcję z osobistego wywarcia wpływu na ważną kwestię zarówno dla mówiącej jak i społeczności zakładu. To poczucie sprawstwa, którego doświadczyły autorki wypowiedzi, powinno być doświadczeniem każdego młodego człowieka, który chodzi do szkoły. Mówiąc powinno ma na myśli nie tylko wartość, którą dostrzegają specjaliści. Rozwijane umiejętności wypowiadania się w sprawach publicznych i wywieranie realnego wpływu na sprawy szkoły i społeczności lokalnej jest wymaganiem już nałożonym na szkoły w Polsce[9]. Może to mieć miejsce dzięki wypowiadaniu się w sprawie obowiązujących reguł, w sprawie rozwiązywania konkretnych bolączek życia szkolnego, czy też wpływania na sprawy swojej okolicy.

Warunkiem mówienie, jest pewność osoby wypowiadającej się, że ma coś do powiedzenia. Dlatego tak ważne jest ćwiczenie z najmłodszymi nawet dziećmi refleksji nad własną, osobistą sytuacją, diagnozowania potrzeb swoich i swoich rówieśników,  a następnie mówienia o tym i argumentowania w sposób przekonywujący.

Doświadczanie wypowiadają swoich poglądów szczególnie w kontakcie z nauczycielami, dyrektorem szkoły uczy przełamywania strachu w relacjach z władzą, uczy, że dyrektora – przedstawiciela w tym wypadku państwa nie warto się bać, ale należy od niego oczekiwać współpracy, otwartości, życzliwości i rozumienia. To powinno znowu niwelować, strach jak ten u pięciu robotników, ale również budować tak ważne przekonanie, że ci od których zależą decyzje faktycznie chcą nas wysłuchać.

Łatwiej jest zabierać głos wtedy, gdy uważamy, że jest to aktywność uznawana za pozytywną i cenioną. Dlatego w szkole istotne jest nagradzanie uczniów i uczennic za to, że mają odwagę zabrać głos. Nagradzanie to może mieć formę akceptującego komentarza, albo wręcz pozytywnej oceny, tak jak ma to miejsce w przypadku aktywności związanej z wykonywaniem poleceń nauczyciela z danego przedmiotu.

To pozytywne doświadczenie mówienia i nagradzania za nie, doświadczanie konstruktywnej rozmowy, bycia wysłuchanym i wreszcie doświadczenie bycia autorem lub współautorem zmiany to ważne warunki budowania poczucia sensu aktywności w życiu publicznym. Co ważne przy zastosowaniu odpowiednich dla młodych ludzi form aktywności zarówno przedszkolaki, uczniowie szkół podstawowych i starsi mogą skutecznie wpływać na ważne sprawy publiczne, zyskując tak ważne poczucie, że ich udział w życiu publicznym ma sens.

[1]Polacy’80 (1981) red. Mirosława Marody Warszawa

[2] Sartori G. (1998) Teoria demokracji, Warszawa: Wydawnictwo PWN

[3] Arnstein S.R (2012) Drabina partycypacji, w: Partycypacja. Przewodnik Krytyki Politycznej, Warszawa

[4] Sinclair R. (2004) Participation in Practice: Making it Meaningful, Effective and Sustainable, CHILDREN & SOCIETY VOLUME 18 (2004) pp. 106–118

[5] Ćwiek – Karpowicz J. (2008) Edukacja obywatelska w Polsce w: Siellawa–Kolbowska K. Edukacja obywatelska w Niemczech i Polsce. Raport z badań, Warszawa: Fundacja Instytut Spraw Publicznych

[6] Youth Participation in Democratic Life Final Report February 2013, LSE Enterprise, London 2013

[7] R. Putnam: Samotna gra w kręgle, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009; s.658-659; J. Youniss, J.A. McLellan. What We Know about Engendering Civic Identity, American Behavioral Science (03-04.1997), s. 620-631

[8] Mathews D. (1990) Teaching Politics as Public Work. An Alternative Theory of Civic Education, w: Callahan W.T., Banaszak R.A. (red) Citizenship for the 21st Century, Los Angeles: Foundation for Teaching Economics, Constitutional Rights Foundation

[9] Podstawa programowa i parlament europejski

 


Copyright © 2019 SB YCGN. All rights reserved.
en pl